Elektromobilność jest zdecydowanie najgorętszym tematem na rynku motoryzacyjnym. Epokowa wręcz zmiana silników spalinowych na elektryczne to już proces nieodwracalny. Nie ma sensu bronić się przed nim tylko go lepiej poznać, tym bardziej, że obsługa auta elektrycznego to zupełnie inna bajka. Poza formą napędu, wykorzystania mocy i samej budowy, zmieniła się również technologia ładowania. Szybkie wizyty na stacjach benzynowych zamieniamy na dłuższe doładowania podczas postojów lub domowe ładowarki, w których zostawiamy pojazdy na noc. Wyjaśniamy więc różnice w samej technologii, dostępnej infrastrukturze i rodzajach stacji ładujących obecnych na polskich drogach.

Ile samochodów elektrycznych jest w Polsce?

Aby dobrze zobrazować sytuację, ustalmy jak wygląda rynek samochodów elektrycznych w Polsce. Według oficjalnych danych, na koniec marca 2021 mieliśmy aż 22 291 zarejestrowanych pojazdów tego typu. 11 194 wyłącznie elektrycznych i 11 094 hybryd typu plug in. Podobnych konstrukcji wciąż przybywa, w pierwszym kwartale 2021 roku pojawiło się o 107% samochodów więcej od analogicznego okresu w poprzednim roku. To sprawia, że popyt na kolejne stacje ładowania i wydajniejszą formę uzupełnienia akumulatorów powinien rosnąć w podobny sposób.

Rodzaje ładowarek dla samochodów elektrycznych

Rozróżniamy dwa rodzaje ładowarek. Ich szczegóły techniczne rozbijają się głównie o rodzaj dostępnego w nich prądu. To właśnie on decyduje o szybkości ładowania, czasie uzupełniania akumulatorów i dostępnej mocy. Najbardziej popularnymi ładowarkami są te wykorzystujące prąd zmienny, oznaczony literami „AC”. Wykorzystują one napięcie 230V (takie jak w domowym gniazdku - jednofazowe) lub 400V (trójfazowe). Natężenie wynosi około 16A. Moc ładowania zależy od wielu czynników, wspomnianego napięcia i ewentualnych zabezpieczeń i systemów usprawniających. Przyjmuje się, że oscyluje ona w granicach od 2 do nawet 22 kW. I choć ładowanie z wykorzystaniem prądu zmiennego jest znacznie dłuższe (od kilku do kilkudziesięciu godzin), to jest to relatywnie tania propozycja. Domowe wallboxy to wydatek kilku tysięcy złotych. Wykorzystanie ładowarek publicznych to koszt od około 1,2 zł do 2,1 zł za każdą kWh. Do tego typu urządzeń wykorzystuje się najczęściej złącze typu 2, najbardziej popularne w Europie. Drugi typ wykorzystuje prąd stały, oznaczony literami „DC”. Szybkie ładowarki dysponują mocą nawet 150 kW. Urządzenia te wykorzystują napięcie od 400 do nawet 800V przy nawet 500A. Wykorzystanie tego sprzętu pozwala na naładowanie baterii w większości samochodów nawet w niespełna godzinę. Wykorzystanie tej technologii i zaoszczędzony czas niestety kosztują. Widełki cenowe plasują się między 2,2 zł podchodząc nawet do 3 zł za kWh. Co do kwestii złącza, najczęściej są to dedykowane dla konkretnego modelu rozwiązania CCS Combo, Type 2 lub indywidualne projekty Tesli.

Ile jest stacji ładowania w Polsce?

To dane trudne do oszacowania, ponieważ co chwilę pojawiają się nowe punkty. Na pierwszy kwartał 2021 było ich około 1425, z czego 952 wykorzystywały prąd zmienny a 473 prąd stały. Najwięcej ładowarek przypada na największe aglomeracje i miasta. Około 180 sztuk znajduje się w Warszawie, między 80 a 50 w Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu, Katowicach i Poznaniu.

Jakie są zalecenia producentów co do ładowania elektryków?

Co ciekawe, zaleca się, aby baterie ładować częściej i krócej, niekoniecznie do pełnej mocy, czyli inaczej niż przyzwyczaili nas producenci chociażby smartfonów. Co do zasady, ładowanie do około 80% lepiej wpływa na żywotność akumulatora a częstsze ładowanie pozwala na lepsze zachowanie ładunków. Co do zasady baterie i systemy ładowania tworzone są tak, aby z 20% dojść do 80% w relatywnie krótkim czasie – około 45 minut, maksymalnie godziny. To sprawia, że podróże międzymiastowe nie będą wiązały się z koniecznymi, długimi postojami. Ma wystarczyć nam do tego np. przerwa obiadowa. A jak wygląda kwestia ładowarek przy autostradach? Jak na razie blado. Dostępnych jest około 20 ładowarek na stacjach paliw i MOP-ach. W planach jest kolejne 18, te mają powstać do połowy 2022 roku. To oznacza na razie, że mimo iż elektryfikacja jest krokiem ku przyszłości, musimy na chwilę cofnąć się do korzeni, aby z mapą zaplanować plan podróży i miejsca ładowania naszych elektryków. Co prawda wspomagają to już specjalne aplikacje, ale to już temat na oddzielny artykuł.