Niestety wszystko wskazuje na to, że nie pooglądamy sobie meczu w drodze nad morze samochodem, bo w najbliższych latach auto w dalszym ciągu będzie potrzebowało kierowcy. Dzisiaj coraz mniej optymistycznie spogląda się w stronę firm oferujących jazdę autonomiczną osobowych samochodów, inwestują pieniądze w prostsze biznesy – takie jak magazyny, rolnictwo itp. gdzie pojazdy poruszają się po znanym i łatwym do zeskanowania terytorium.

Świat zbyt trudny!

Świat okazał się zbyt skomplikowany i za bardzo zmienny – tak można by w skrócie napisać. Można też dodać, że sama technologia jest póki co zbyt droga. O ile bowiem można zeskanować fragment autostrady, na której zmiennych nie jest zbyt wiele i pozwolić tam jeździć autonomicznie BMW, to już taka sama dokumentacja większego obszaru jest dużo bardziej kosztowna i po prostu jak na razie nieopłacalna. Do tego dobrze, gdyby informacje o tym jak wygląda dany odcinek były aktualizowane na bieżąco – bo przecież świat bywa zmienny – od pogodny po prace drogowe i wiele innych rzeczy, które nie do końca da się zaprogramować. Przykład – słynne wypadki Tesli w USA, w których auto jadące samoczynnie, uderzało w stojący na poboczu pojazd (np. radiowóz), bo zaprogramowano je tak, aby nie hamowało na widok… tablic informacyjnych, umieszczonych nad autostradą! Dodajmy, że mówimy tu o drugim stopniu autonomii, a więc niezbyt wyrafinowanym. Producenci pracowali bowiem już na czwartym, ale ruchy na rynku inwestorów coraz częściej pokazują, że nie jest to droga, która szybko da duże zyski.

Rozwój technologii

Technicznie nic nie stoi już na przeszkodzie, żeby jazda autonomiczna była możliwa, ale rozwój technologii jest niestety zbyt słaby, aby można to było zrobić tanio. Na szczęście wszyscy wiemy, że nic się tak szybko nie rozwija jak miniaturyzacja i co za tym idzie, jest to tylko kwestią czasu. Tyle, że nie dziś. Dzisiaj lepiej inwestować pieniądze w zbliżone biznesy, ale takie, które mają większą szansę szybciej się zwrócić. Mowa tu o automatyzacji jazdy pojazdów po zamkniętych terenach. W grę wchodzą więc wszelkiego rodzaju magazyny, punkty przeładunkowe i fabryki, w których transport odbywa się po tych samych znanych trasach, a transportowane towary mają standaryzowaną wielkość i cechy. Pieniądze inwestuje się także w zautomatyzowane maszyny rolnicze, zresztą ten trend jest już widoczny od kilku ładnych lat. Pole to zdecydowanie dużo mniej zmiennych. Podobne rozwiązania można zresztą stosować w przypadku maszyn budowlanych np. tych które budują drogi, co jest zasadniczo dość powtarzalne i łatwo standaryzowane.

Przepisy prawne

Kolejnym problemem jest odpowiedzialność i odpowiednie dostosowane przepisów, tak aby można było rozstrzygać o winie, gdy autonomiczny samochód będzie brał udział w wypadku czy też stłuczce. Dzisiaj większość krajów takiego ustawodawstwa nie posiada i co za tym idzie – przy każdorazowej kraksie z udziałem auta autonomicznego – czeka nas sąd. Duże kontrowersje budzi także kwestia ubezpieczeń – jakoś nie wydaje nam się, że ubezpieczalnie ochoczo będą wypłacać odszkodowania za szkody spowodowane autonomiczną jazdą. Raczej będzie to przerzucanie się odpowiedzialnością. Do tego oczywiście dochodzą kwestie moralne, które w dalszym ciągu nie zostały doprecyzowane, bo jak auto jadące autonomicznie kogoś przejedzie, to kto będzie odpowiadać? Może właściciel, może firma finansująca, producent samochodu, a może ten kto dostarczył do niego systemy? W dużej mierze są to kwestie nieuregulowane.